Recenzja spektaklu „Szatan z VII klasy”
„Szatan z VII klasy” to spektakl teatralny w reżyserii Krzysztofa Webera, a także adaptacja bardzo interesującej książki Kornela Makuszyńskiego. Premiera inscenizacji odbyła się we wrześniu we Wrocławiu. W Kaliszu natomiast spektakl odbył się 15 listopada w Centrum Kultury i Sztuki. Uczniowie klas 6 mieli okazję przyjrzeć się widowisku. W role wcielają się aktorzy Narodowego Teatru Edukacji:
Marta Kościelak, Michał Ambroży, Kamil Drabik, Piotr Czarniak.
Przedstawienie zostało troszkę zmienione i nie jest wszystko przedstawione tak, jak w książce. Przede wszystkim akcja rozpoczyna się po przyjeździe do Bejgoły Adama Cisowskiego wraz z nauczycielem historii - Pawłem Gąsowskim. Tam główny bohater poznaje młodą dziewczynę o fiołkowych oczach – Wandę, bratanicę profesora.
Adaś dowiaduje się, że w posiadłości Gąsowskich znikają drzwi.
Szukając informacji w starych przedmiotach znajdujących się na strychu, znalazł pamiętnik księdza Koszyczka. Z niego dowiedział się, że cała historia zaczęła się od tego, gdy w czasie wojny schronił się w dworku napoleoński żołnierz. Miał przy sobie mały pakunek. Nie kazał nikomu go dotykać i zabierać. Kilka dni później Adam zobaczył, że ktoś czai się obok domu. Sprawdzając kto, dostaje po głowie i Wanda zanosi go do domu. Kilka dni po tym, do domu Gąsowskich zapukał malarz. Jak się później okazało wcale nie był artystą. „Malarz” w nocy ukradł pamiętnik i uciekł. Po pewnym czasie główny bohater zbliża się do rozwiązania zagadki. Odkrył, że drzwiami, o których była mowa w pamiętniku są drzwi wejściowe. Znalazł obok klamki wskazówkę. Drugą w brodzie na portrecie. W końcu bohater rozwiązuje zagadkę i odszukuje skarb.
Odtwórcy głównych ról w sposób humorystyczny pokazywali przeżycia i uczucia młodych bohaterów. Wspaniała była ścieżka dźwiękowa oraz stroje bohaterów. Spektakl był dość krótki i sceny nie były do końca wierne książce.
Mimo to polecam wszystkim obejrzenie tego spektaklu.
Patryk Drzewiecki